Międzynarodowy Dzień Blogera


Z okazji Międzynarodowego Dnia Blogera chciałabym podzielić się z Wami tym, co przeżyłam, przemyślałam i nauczyłam się, prowadząc bloga. Siedząc z tej „drugiej strony” świat wygląda inaczej. I właśnie dzisiaj chcę Wam go pokazać.

Jak to się zaczęło?
Trzeba wrócić do czerwca 2017 roku. Świeżo upieczona absolwentka liceum, oprócz tego, że szykowała się na studia, podróżowała i zaczynała najdłuższe w swoim życiu wakacje, postanowiła zrobić coś innego niż do tej pory. Tak, mówię tutaj o sobie. Miałam dosyć nauki, presji, myślenia o maturze. Chciałam zrobić coś, w czym będę mogła wyrazić siebie.
Stworzyłam bloga. Zaczęłam dzielić się tym, co we mnie siedzi, co lubię, co sprawia mi radość, o czym marzę,… Blog miał być formą mojego pamiętnika.

Dlaczego taka tematyka?
Nigdy nie uważałam się za eksperta - w żadnej dziedzinie. Czytałam i zdobywałam informacje na dany temat, w takim stopniu, w jakim dane zagadnienie mnie interesowało. Wybrałam tematykę lifestylową. Dlaczego? Bo jest ona ogólna - nie są na mnie narzucone jakiekolwiek tematy, nikt nie będzie się czepiał (w teorii oczywiście), że napiszę o czymś co odbiega od tematyki bloga - bo w blogu lifestylowym wciąż się to mieści. Taka kategoria bloga pozwala mi na pisaniu o tym, co jest akturat aktualne w moim życiu.
Blog stał się moim skarbcem - zdarza mi się (czasami nawet dość często) zaglądać do zamieszczonych linków, wpisów i przepisów. Np. moja "wirtualna książka kucharska" (czyli nic innego jak przepisy zamieszczane na blogu) pozwala mi skorzystać z lubianego i sprawdzonego przeze mnie przepisu z każdego zakątka ziemi. Nie zawsze przecież mam przy sobie swój notes; przykład? W moim rodzinnym domu. A tam piekę dość często.

Kryzysy? Nie są mi obce!
Na pewno zauważyliście, że na moim blogu były momenty, w których zabrakło mnie przez jakiś czas. Czasami ma tak każdy z nas - próbuje coś zmienić. Bywało, że to właśnie zwątpienia: w sens mojego działania, umiejętności czy cokolwiek innego spowodowały, że potrzebowałam trochę czasu, aby się nad wszystkim zastanowić. Chyba każdy z nas tak ma, że czasami trzeba się zatrzymać i zastanowić - gdzie jestem, co ja tu robię, jak się tu znalazłam, czy idę w dobrym kierunku, czy tam chcę iść…? 
Oprócz tego obowiązki związane z uczelnią, dodatkowymi zajęciami i zaliczenia utrudniały mi dawanie siebie w 100%.
ByAjga, Ajgacompl, Kobieta z Pomysłem - nie pojawiły się przez przypadek. Chciałam zmiany - domeny, wyglądu, nowego początku, realizowania nowych pomysłów gdzie indziej. Jednak zawsze wracałam tutaj. Na początku nie mogłam zrozumieć dlaczego, ale teraz już wiem. TU jest moje miejsce. Od tego bloga wszystko się zaczęło. I już wiem, że nie chcę szukać żadnej innej alternatywy, bo jest mi dobrze tu, gdzie obecnie jestem.

Sukces?
Czy mogę mówić o sukcesie? Może nie na wielką skalę, ale sukces na pewno odniosłam. Udowodniłam sobie, że warto podążać za marzeniami. Miłe komentarze dodawały mi siły i chęci do działania. Hejty, które otrzymywałam pokazały mi, że moje działanie ma sens i zamiast demotywować mnie dodawały mi skrzydeł.

Dzięki blogowi mogłam uczestniczyć w wielu fantastycznych eventach - np. SeeBloggers, poznać niesamowitych ludzi i nawiązać owocne współprace z firmami, które są ze mną spójne - bo to jest dla mnie najważniejsze.

Dzień Blogera to dla mnie chwila refleksji, podsumowania tego, co do tej pory udało mi się osiągnąć i pomyślenia o tym co jeszcze przede mną. Dobrze mieć takie momenty w swoim życiu.
Przy tej okazji chciałabym podziękować WSZYSTKIM, którzy dotychczas byli przy mnie i mnie wspierali - za każde dobre słowo, poradę, pochwałę czy też konstruktywną krytykę. Cieszę się, że mam wokół siebie tak wspaniałych ludzi!
Czytaj więcej >

Dlaczego wspólne wyjazdy są tak ważne w związku?


Na początku sierpnia, w weekend, byłam poza Internetem - zero bloga, zero Instagrama, zero Facebooka,… To rzadko się u mnie zdarza - naprawdę. Co zatem się działo, że mnie tu nie było? Razem z moją drugą połówką wybraliśmy się na romantyczny wyjazd we dwoje - z dala od codzienności. Czy takie oderwanie jest aż takie ważne?

Oprę się na swoim doświadczeniu, bo swoje życie znam najlepiej. Razem z moją drugą połówką przeżyliśmy niejedną podróż i mogę dużo na ten temat powiedzieć. W moim bagażu doświadczeń mieszczą się cudowne i miłe wspomnienia, ale także i takie, które najchętniej wymazałabym ze swojej pamięci.
W dzisiejszym wpisie chcę skupić się na roli wyjazdów w związku - pomagają czy raczej przeszkadzają w utrzymaniu dobrej relacji i (oczywiście) komunikacji?
  1. BYCIE Z DALA OD CODZIENNOŚCI
    Rutyna - jest znana każdemu. Pobudka, mycie, śniadanie, praca, obiad, zakupy, sprzątanie, kolacja, mycie, spanie,… U każdego wygląda to w miarę podobnie. A gdzie czas dla Was dwojga? Wracacie po pracy albo zajęciach na uczelni i padacie na twarz ze zmęczenia - nic Wam się nie chce.
    Wyjazd jest wspaniałym czasem odpoczynku. Oderwania się od swoich, znanych przysłowiowych „czterech kątów” jest ważne. W obcym mieście, innym łóżku, parku czy skwerku czujesz się inaczej - jesteś wolny. Nie ma, że musisz wrócić i zrobić obiad czy posprzątać. Na wyjeździe możesz zapomnieć o obowiązkach i skupić się przede wszystkim na sobie i swoje drugiej połówce. 
  2. ROZMOWY NA NEUTRALNYM GRUNCIE
    Uwielbiam gadać! Nie wiem jak jest w Waszych związkach, ale w w moim rozmawiamy o wszystkich - przede wszystkim o tym co nas trapi, martwi, cieszy, irytuje, denerwuje,… Nie ma tematów tabu! Bardzo to doceniam. Mimo że nie ma konkretnego miejsca, w którym gadamy to zauważyłam, że najlepiej rozmawia nam się w drodze - albo na wyjeździe, albo w aucie, na spacerze… Musimy chodzić, jeździć, ale czasami też siedzieć.
    Podczas ostatniego wyjazdu siedzieliśmy na plaży o zachodzie słońca, patrzyliśmy na to piękno, które nas otacza i rozmawialiśmy o nas, o naszych marzeniach i planach. Dla mnie było to cudowne doświadczenie.
  3. PATRZENIE W TYM SAMYM KIERUNKU
    Czasami boimy się patrzeć komuś w twarz; tak prosto w oczy, zauważyliście to? Unikamy jak ognia kontaktu wzrokowego. Może się wstydzimy, krępujemy, sama nie wiem… Tak po prostu jest. Spacery, podróże, patrzenie na zachód słońca (jak wyżej :D ) to taki czas - kiedy nie patrzysz na ukochaną osobę z oceną, ale patrzycie w tym samym kierunku - jako na Wasze dalsze wspólne życie.
    Jednak pamiętajmy, że nasza druga połówka to bardzo bliska osoba i nie możemy się jej wstydzić ani bać.
  4. WSPÓLNE WSPOMNIENIA
    Tak naprawdę wszystko co razem robicie zapada w Waszych pamięciach. Jednak coś wyjątkowego, nietuzinkowego i innego niż zwykle zawsze jest częściej wspominane.
    Uważam, że wspólny wyjazd to wspaniały czas, w którym możecie pożyć niecodziennie ;) Szalone pomysły, nieprzespane noce, … to tylko dwa z miliarda pomysłów, które będziecie mogli opowiadać Waszym dzieciom.
    Nie zapomnijcie, że cudownym wspomnieniem są te, które są udokumentowane. Dlatego warto pamiętać o aparacie lub selfiesticku, który pozwoli Wam na wykonanie fantastycznych pamiątkowych zdjęć.
  5. ODKRYWANIE CZEGOŚ NOWEGO
    Chodzi tutaj głównie o podróże w nieznane Wam dotąd miejsca. Są one o tyle wyjątkowe, że razem poznajecie tę cząstkę świata, która do tej pory nie była Wam znana. Nowe drogi, uliczki, restauracje, widoki,… To naprawdę ekscytujące - bycie w pięknym, urokliwym miejscu z ukochaną osobą. Odkrywacie nie tylko miejsce, ale także siebie. Bo każda podróż pozwala nam uczyć się drugiej osoby jeszcze bardziej, Waszej relacji i wzajemnych reakcji na nowe warunki.
Na pewno w Twojej głowie tkwi jeszcze pytanie co zrobić, aby wspólny wyjazd był udany. Znam na to małą receptę, która zawsze się sprawdza. Nie przyszła do mnie sama - musiałam pojechać gdzieś z moją drugą połówką kilka razy, czasem przeżyć istny armagedon, aby teraz nasze wyjazdy mogły być cudowne i zgrane.
  1. Nie zakładaj, że wszystko będzie po Twojemu
    Kobieca wyobraźnia jest piękna, ale czasem oderwana od rzeczywistości. Bywa, że nasze wyobrażenia są dalekie od tego, co naprawdę zrobi Twój facet. Może chcesz dostać od niego kwiaty, ale on przechodzi obojętny obok kwiaciarni? Oczekujesz przejęcia inicjatywy przez niego, a on non stop pyta, gdzie macie iść? Liczysz na jakąś miłą niespodziankę, a jedyne co otrzymujesz to pretensje, że za długo się szykowałaś?
    Czyjegoś zachowania nie zmienisz, ale potrafisz zmienić własne podejście. Dlatego odpuść i nie wymyślaj tysiąca scenariuszy. Pozwól, żeby życie toczyło się tak jak musi, a Ty ciesz się z małych rzeczy, z tego co jest „tu i teraz”. Nie musisz być szefem wyjazdu - to nawet niewskazane. Pozwól drugiej połówce przejąć inicjatywę, pozwól się zaskoczyć,… Ale nie oczekuj gwiazdki z nieba! I jeszcze jedno! Nie ustalaj wszystkiego ze sobą, słuchaj swojego faceta/swojej kobiety - jego/jej potrzeb, zachcianek, oczekiwań. Na tym wyjeździe nie jesteś sam/-a - na szczęście!
    Czyli także unikaj skrajności - najlepiej działajcie razem - nie zganiaj odpowiedzialności na drugą osobę, ale także nie wykonuj wszystkiego samodzielnie.
  2. Planuj, ale nie wszystko
    Wasze wyjazdy mogą być totalnie spontaniczne, ale być może atrakcje macie zaplanowane co do minuty i każdy „poślizg” może przyczynić się do kłótni i nieporozumień.
    Wrzuć na luz! To wyjazd rekreacyjny, przede wszystkim taki dla Was, aby odpocząć i zbliżyć się do siebie. Jeśli jedna atrakcja będzie musiała wyskoczyć z planu - nic się nie dzieje; będzie pretekst, aby przyjechać w to samo miejsce po raz drugi.
    Fajnie, że zaplanowaliście podróż, nocleg, restauracje, zwiedzanie,… Ale może czasami lepiej potraktować coś spontanicznie?

„Związek to pracochłonne ognisko,… [..] 
choć przepali wszystko, niepielęgnowana zamienia się w popiół…”

L.U.C. ft. K.Prońko, K2, Mesajah - "W związku z tym"
Wyjazdy mają Was łączyć.
Mam nadzieję, że tych kilka porad „z życia wziętych” pomoże Wam spojrzeć na Wasze wspólne podróżowanie trochę inaczej. Przynajmniej taką mam nadzieję. Zawsze staraj się patrzeć na korzyści, które może Wam przynieść wyjazd - nawet bardzo krótki. 
Wiadomo, każda para jest inna, dlatego warto pojechać i sprawdzić czy w Waszym przypadku wyjazdy stanowią ważną część relacji? A może już wiecie? Czekam na Wasze opinie!
Czytaj więcej >

CZY WARTO MIESZKAĆ W AKADEMIKU? MOJE DOŚWIADCZENIA


Zakwaterowanie do akademików trwa. Jednak bardzo wiele osób, z którymi rozmawiam, zadaje mi pytania: „Ale jak tam jest?”, „Co tam robisz?”, „Nie jest za głośno?” albo dzieli się ze mną swoimi obawami „Chyba bym się tam nie odnalazła”, „Chyba tam są dziwni ludzie”… Jeśli zastanawiasz się czy akademik to miejsce dla Ciebie - dziś przedstawię kilka faktów  z mieszkania w Domu Studenta - z mojego punktu widzenia. Za równy miesiąc rozpocznę trzeci rok mieszkania w akademiku.

No właśnie, trzeci rok się rozpocznie, a ja idąc na studia zakładałam, że będzie to dobre rozwiązanie tylko na rok. Chciałam poznać trochę osób i pójść „na mieszkanie”. Czy fakt, że mieszkam w akademiku zdecydowanie dłużej niż planowałam oznacza, że ktoś mnie tu trzyma siłą? Absolutnie nie! Uważam, że akademik to fantastyczne miejsce dla każdego studenta!

W akademiku politechnicznym mieszkam od czerwca 2018. Wcześniej mieszkałam w tzw. „akademiku ogólnym”, gdzie byli studenci z różnych łódzkich uczelni - jednak on rządził się swoimi prawami i panowały tam inne zasady. Choć i tak miło go wspominam.

Akademik - jak jest?
Jakie są zalety mieszkania w akademiku? Oto kilka z nich - według mnie najważniejszych:
  1. Mnóstwo osób - dla mnie to ogromna zaleta! Jestem typem osoby, która uwielbia być wśród ludzi. W momencie, kiedy zamieszkałam w akademiku poznałam naprawdę wiele fantastycznych osób. Nie da się zaprzeczyć, że tworzą się różne przyjaźnie - z tego co wiem, to w wielu przypadkach na całe życie.
    Dzięki temu, że w jednym budynku mieszka wiele młodych osób, na pewno nie ma nudy! Podejrzewam, że w Waszych głowach tkwi przekonanie, że codziennie są tu imprezy - ale muszę Was rozczarować - nie ma ich aż tak dużo. Wiadomo, na pewno więcej niż mieszkając w bloku, gdzie znajduje się wiele starszych osób. Jednak naprawdę nie jest aż tak głośno.
    To że w akademiku mieszka wiele osób nie oznacza, że spotkasz ich na każdym kroku. Każdy z nas, mieszkańców, ma inny plan zajęć, chodzi na uczelnię w innych godzinach; są także studenci, którzy pracują. Przygotowując obiad na pewno znajdziesz wolny palnik, aby coś ugotować.
  2. Pomoc - mieszkając w akademiku nie tylko poznasz nowe osoby, ale także będziesz mógł doświadczyć pomocy - raz ją dać, a innym razem przyjąć.
    Akademik to mieszanka ludzi z różnych wydziałów i kierunków. Np. na Politechnice matematyka jest obowiązkowa - niektórzy mają ją przez dwa semestry, inny przez trzy - wszystko zależy od kierunku. Niestety, matematyka nie dla wszystkich jest łatwa - wręcz przeciwnie - potrafi nieźle namieszać. Można próbować radzić sobie z nią samemu, ale można także poprosić o pomoc. Na pewno w akademiku znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie Ci pomóc. Bez wychodzenia z budynku! I na pewno nie jest tak tylko z matematyką ;)
  3. Lokalizacja - Domy Studenckie mają to do siebie, że są bardzo blisko uczelni - tak jest w moim przypadku. Na mój kampus mam naprawdę kilka minut piechotą. Jest to duża zaleta, w momencie kiedy czegoś zapomnę, mam okienko, chcę coś zjeść lub muszę się przebrać. Oprócz tego nie tracę „miliona godzin” na dojeździe na uczelnię. Wiadomo w dużym mieście korki czy małe kolizje, które uniemożliwiają dojazd komunikacją miejską to normalka. Mieszkanie blisko uczelni to naprawdę ulga.
    Niestety, mieszkając w mieszkaniu, często nie jest aż tak kolorowo. Wtedy nie ma wyjścia - transport komunikacją miejską lub autem czy rowerem jest wręcz nieunikniony. Akademik ma tu wielką przewagę (moim zdaniem oczywiście).
    Na pewno niedaleko DS-ów są też sklepy (przecież dla właścicieli to naprawdę dobry biznes, a studencki też nie narzekają). Ja do najbliższego sklepu osiedlowego mam dosłownie minutę; może nawet nie całą. Czasem robiąc ciasto zauważę, że nie mam jakiegoś składnika. Mikser ubija mi białka, a ja lecę do sklepu - cudowne rozwiązanie!
  4. Cena i warunki mieszkaniowe - nie wiem dokładnie jak jest w innych miastach (choć pewnie podobnie), ale w Łodzi cena pokoju do wynajęcia w dobrej lokalizacji jest naprawdę wysoka. Akademik stanowi dobrą alternatywę, ponieważ jego cena jest zdecydowanie niższa, a warunki mieszkaniowe są naprawdę dobre. Rozmawiałam ostatnio ze znajomymi, którzy mieszkają w DS-ie już „X” lat. Powiedzieli, że różnica między tym co było, a jest teraz jest kolosalna. Obecnie żyje się tu naprawdę super. I ja się z tym zgadzam! Wiadomo, w jednym pokoju mieścisz kilka pomieszczeń - na małej przestrzeni znajdziesz wyposażenie kuchni, łazienki, garderoby, sypialni, salonu i może nawet własnego gabinetu. Ale ma to swój urok.
  5. Warunki do nauki? Jeśli chcesz to je znajdziesz. Nawet jeśli jest jakaś impreza to nie jest nie wiadomo jak głośna (heloł - są cisze nocne)…
  6. Życie akademickie - na uczelni znajdziesz na pewno mnóstwo kół naukowych. Domy Studentów to także dobre miejsca, aby uczestniczyć w życiu studenckim. Na pewno znajdziesz jakąś aktywność dla siebie. Są różne komisje, jest na pewno Rada Mieszkańców. Jeśli masz trochę wolnego czasu na pewno warto się w to zaangażować. 

Czy warto mieszkać w akademiku?
Według mnie, zdecydowanie tak! Bycie w takim miejscu to naprawdę fajne doświadczenie.
Jeśli chodzi o pytania: „Co wybrać akademik czy mieszkanie” nie odpowiem Ci na to pytanie, bo to Twoja decyzja. Ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że będąc na studiach w rankingu „akademik vs. mieszkanie” wybieram akademik - bez dwóch zdań. 

Zawsze warto spróbować i samemu zdecydować. Fakt, że jednej osobie coś pasuje, nie oznacza, że dla drugiej będzie to świetne rozwiązanie. Jeśli jednak masz okazję zażyć trochę „typowo studenckiego życia” - polecam. 

Czytaj więcej >

DROGA WAŻNIEJSZA NIŻ CEL


W zeszłym roku pod koniec września odbyła się moja immartykulacja na Politechnice. Pamiętam, że odbył się wtedy także wykład inauguracyjny o tym samym tytule, co mój dzisiejszy wpis. Ale nie, nie będę pisała o tym, o czym mówił tamten profesor. Ja nie piszę o biznesie. Jednak przyznam, że treść jego prezentacji okazał się być dla mnie tematem dłuższych rozważań. 

Choć tak naprawdę tytuł dzisiejszego wpisu powinien być inny - „Droga ważniejsza niż efekt”. 
Jakiś czas temu byłam na szkoleniu, na którym dowiedziałam się (niby żadna nowość, ale jednak zmienia punkt widzenia), że my (ludzie) wcale nie idziemy do celu.
Zaczynamy z celem - mamy w planach osiągnięcie czegoś - i to z tym ruszamy. Natomiast to, na czym kończymy, to efekt. A efekt nie zawsze jest celem. 
Cel to marzenie, jakaś wizja, utopia do której dążymy. Efekt to wynik naszego działania. 
I faktycznie tak jest. Może każdy rok akademicki czy szkolny zaczynasz z celem, aby uczyć się systematycznie. Natomiast na końcu nie masz celu - on jest na początku - jest tam efekt; efekt końcowy - efekt Twoich starań, wysiłków. 
To Ty jesteś odpowiedzialna za cel i efekt oraz całą drogę. Wszystko leży w Twoich rękach. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.


Kiedy jesteśmy jeszcze w temacie celów i efektów 

Wymiennie ze słowem „cel” możemy używać także inne -> kierunek, życzenie czy założenie. Na tym etapie towarzyszą nam różne emocje; mogą być pozytywne jak i negatywne, np. ekscytacja, motywacja albo strach czy niepewność. Zazwyczaj to nasze relacje z celem mają wpływ na emocje, które nam towarzyszą.

Inaczej jest w przypadku efektu, czyli osiągnięcia czy inaczej - rezultatu. Emocje oczywiście mogą być różne: spełnienie, ekstaza, satysfakcja, pustka, zawód,… Jednak na te emocje mamy już „jakiś” wpływ. To my decydujemy jak dany cel wykonamy - zależy to od naszych chęci, zaangażowania; ma też znaczenie szczęście, które może nam sprzyjać lub nie - na to jednak nie mamy wpływu. Ale zaangażowanieto ono leży w naszych rękach. Więc nie można powiedzieć, że emocje towarzyszące przy ocenie efektu nie zależą od nas, bo przecież mamy na to wpływ.

Wracając do sedna sprawy…
… ale zaczynając od początku…


Jaki powinien być cel, aby móc go zrealizować?
Na pewno w książkach, szkole, na studiach,… GDZIEKOLWIEK spotkałeś się z teorią SMART. Nie chciałabym odgrzewać starych kotletów, dlatego ja zaproponuję Ci polską teorię, a mianowicie teorię WARTO.

Teoria SMART, Teoria WARTO, jaki powinien być cel, jak określić cel
Cel wymierny, czyli mierzalny. Dobry cel to taki, który daje nam możliwość monitorowania postępów w drodze do jego realizacji. Idealnym przykładem celu wymiernego jest: „Odłożyć 400 zł na wyjazd na Mazury”; błędnie natomiast jest formułowanie celu jako: „Wyjazd na Mazury”. 

Cele ambitne pozwalają nam na wydobycie z siebie poczucia przewidywalności i sensu, który nakręca człowieka do działania. Ambitny cel pozwala zrozumieć, że plan to nie pstryknięcie palcem. „Dałem radę!”, „Ogarnąłem to!” - to słowa, które mówisz sam do siebie realizując swój cel i widząc efekt. Dzięki temu budujesz zaufanie do samego siebie.

Cel realny, czyli taki który jest możliwy do zrealizowania. Nie jest to pobożne życzenie, ale coś co za pomocą różnych zasobów możesz uzyskać

Cel terminowy to znaczy określony w czasie. Kiedy chcesz zrealizować swój cel? Ustal ten termin. Konkretna data pozwoli zwiększyć mobilizację do działania. Sam najlepiej wiesz, można odkładać w nieskończoność…

Cel opłacalny, czyli taki, który odpowie twierdząco na pytania: „Czy ja tego chcę?”, „Czy to mi się opłaca?”…


Nie ma jednak tak krótkiej drogi, aby od razu od celu przejść do efektu. Wszystko wymaga czasu, chęci i starań. Jest to proces, nasza droga. Na tej drodze pojawiają się cele pośrednie - czasem niezbędne do uzyskania efektu końcowego, a czasami takie które pojawiają się niepodziewanie.
Mają one dla nas wielkie znaczenie. Dzięki nim możemy zdobyć nowe umiejętności, odważyć się w czymś, przemóc, poznać coś, co do tej pory było nam nie znane. Mogą one także zmienić nasz punkt widzenia na cel - być może trochę się on zmieni…

Najczęściej droga od celu do efektu nie jest przysłowiową „bułką z masłem”. Aby coś osiągnąć naprawdę trzeba się natrudzić. Są takie sytuacje, w których w połowie tego procesu zmienia się cel. Jeśli boisz się, że to coś złego - teraz odpowiadam na Twój lęk. To nic złego! 
Widocznie Twoje cele i efekty pośrednie zmieniły Twoje priorytety, może Twój dotychczasowy cel okazał się być w tym momencie z Tobą niespójny.  

Droga ważniejsza niż cel/droga ważniejsza niż efekt, bo dzięki swoim celom pośrednim uczy, doświadcza, pomaga zdobywać nowe predyspozycje, zainteresowania, umiejętności. Droga potrafi zmienić człowieka - zaopatrzyć go w niezbędne emocje, np. empatię, poznać ludzi, którzy okażą się nieocenionym wsparciem w najtrudniejszych sytuacjach, dać siłę, wytrwałość, chęć działania. Potrafi pomóc człowiekowi przewartościować różne sprawy.

To nie cel nas uczy, to nie efekt - ale droga…
Czytaj więcej >

Przepis na: ciasto drożdżowe


Lubicie słodkości? Ja uwielbiam. Dlatego szczególnie teraz, w okresie wakacji, staram się piec kiedy tylko mogę. Na dłuuugie lata zapomniałam o cieście drożdżowym, choć to smak mojego dzieciństwa i pobytu w babcinym domu. Kilka tygodni temu przyszła mi na niego wielka ochota. I tak robię go już po raz kolejny. Bo z tego przepisu jest naprawdę pyszny!

Wiadomo, z ciastem drożdżowym trochę się trzeba pobawić, bo jego rośnięcie zajmuje sporo czasu. Ale naprawdę warto :)


Składniki:

  • 30 g świeżych droższy 
  • 1 płaska łyżka cukru (najlepiej drobnoziarnisty)
  • 1 płaska łyżka mąki pszennej
  • ok. 125 ml ciepłego mleka*
* mleko musi mieć temperaturę taką samą jak palec lub troszeczkę wyższą (minimalnie); ja zamaczam łyżkę w mleku i dotykam zatopionego miejsca palcem

  • 3 żółtka 
  • 1 białko
  • 400 g mąki pszennej
  • 75 g cukru
  • 80-90 g stopionego masła
  • ok. 125 ml ciepłego mleka
  • 60 g mąki pszennej
  • 40 g zimnego masła
  • 50 g cukru pudru

Sposób przygotowania:
  1. Przygotuj rozczyn: do wysokiego kubka (lub innego naczynia) wsyp cukier, mąkę, dodaj skruszone drożdże, zalej mlekiem i wymieszaj. Odstaw na około 10 minut.
  2. W tym czasie na patelni roztop masło. Oddziel żółtka od białek. Żółtka utrzyj z cukrem, dodaj do mąki (najlepiej wcześniej ją przesiać). Dodaj wyrośnięty rozczyn. Dolej także mleka (najlepiej nie wszystko na raz - dodaj tyle, aby ciasto miało jednolitą konsystencję. Ugniataj.
  3. Kiedy ciasto ma już dobrą konsystencję (nie lepi się, jest elastyczne i gładkie) dodaj roztopione (wystudzone!) masło. Następnie zagnieć ciasto przez kilka minut. Przykryj ciasto ściereczką i odstaw do wyrośnięcia na około 1,5 godziny.
  4. 10 minut przed końcem wyrastania ciasta, przygotuj kruszonkę łącząc ze sobą: mąkę, zimne masło i cukier puder.
  5. Po ok. 1,5 godziny uderz w ciasto pięścią i zagnieć w misce (przez kilka minut). Przełóż je do blachy (ja korzystam z keksówki; jeśli nie masz formy silikonowej, wyłóż ją papierem do pieczenia). Wierzch ciasta posmaruj białkiem. Posyp kruszonką.
  6. Odstaw ciasto na 15-20 minut do wyrośnięcia.
  7. Ciasto włóż do piekarnika na 20-35 minut nagrzanego do temperatury 150 stopni (termoobieg); lub 180 stopni góra-dół. Jeśli nie wiesz czy ciasto jest już upieczone zobacz na jego wierzch czy jest już zarumieniony, a najlepiej sprawdź jego wnętrze patyczkiem do szaszłyka.

Ciasto jest już gotowe - pozostaw do wystygnięcia 😊
Smacznego!

Lubicie ciasto drożdżowe? Macie jakieś swoje sprawdzone przepisy? Koniecznie dajcie znać w komentarzu 😊
Czytaj więcej >

Aktywna ➡️ pro- czy re-?


Czy spotkałaś się kiedyś z takimi słowami jak proaktywność i reaktywność? 
Bez względu na odpowiedź, zapraszam Cię do przeczytania, ponieważ dzisiejszy temat dotyczy Ciebie i może zmienić Twoje patrzenie na siebie samą, ale i otaczający Cię świat o 180 stopni.


Kim jest osoba reaktywna?

Będąc osobą reaktywną ulegasz wpływowi środowiska (fizycznemu, społecznemu,…).
Jeżeli za oknem świeci słońce i jest piękna pogoda to czujesz się dobrze, natomiast gdy pogoda się pogarsza to Twoje samopoczucie także. 

Twoje życie nie zależy od powodzeń czy niepowodzeń, które dzieją się w Twoim życiu, ale jest uzależnione od zachowań innych; np. jeśli znajomi traktują Cię dobrze to czujesz się dobrze, jednak gdy nie jesteś w centrum zainteresowania przyjmujesz pozycję obronną, bo uznajesz to jako atak.
Nie bierzesz odpowiedzialności za swoje życie i wybory, odpowiedzialnością obarczasz innych i otoczenie wokół Ciebie. 
Uważasz się za ofiarę, która jest przez innych atakowana i znienawidzona. Bo przecież każdy się na Ciebie uwziął…


Kim jest osoba proaktywna?

Motorem napędowym osób reaktywnych są uczucia, okoliczności i środowisko (o którym wspominałam wcześniej).
Osoba proaktywna nie tylko przejmuje inicjatywę, ale również bierze odpowiedzialność za swoje życie - podjęte decyzje i działania; potrafi przyjąć na siebie konsekwencje tego, na co się zdecydowała.
Będąc osobą proaktywną, jeśli coś Ci się nie uda lub pójdzie nie po Twojej myśli, nie zganiasz winy na innych ludzi, na warunki czy sytuacje (która mogła ulec zmianie). „Bierzesz na klatę” to co pozytywne, jak i to, co negatywne
(i czasem trudne).

Co jest motorem napędowym osób proaktywnych? Wyznawane przez nich wartości, którymi kierują się w życiu.


Krąg wpływu, a krąg zainteresowań

To właśnie na kręgach wyraźnie widać różnicę między działaniem osób pro- i reaktywnych.
Na kręgu wpływukoncentrują swoje działania osoby proaktywne. Pracują tam, gdzie mogą coś zrobić i coś zmienić. Są nastawione bardzo pozytywnie i przez to ich krąg wpływu się powiększa.
Krąg wpływu - łączy się z czasownikiem „być” - „Będę bardziej cierpliwa”, „Będę bardziej czuła”,…
Krąg zainteresowańjest natomiast miejscem koncentracji ludzi reaktywnych. Skupia się on na innych osobach - ich słabościach i problemach. Krąg wpływu osób reaktywnych zmniejsza się, ponieważ przez skupienie się nie na sobie i własnym życiu, nie działają w dziedzinach, na których się znają i mogliby się rozwijać.
Krąg zainteresowań - zawiera w sobie czasownik „mieć” w różnych formach. „Gdybym skończyła studia…”, „Gdybym miała więcej czasu…”,…


Gdzie jest problem?

A może najpierw czym w ogóle jest problem…
Problemem jest każda myśl, że przyczyna problemu leży na zewnątrz.
Jeśli za swoje niepowodzenia lub sytuację, w której się znajdujesz winisz kogoś lub coś, to wiedz, że coś złego się dzieje…

Jak problem widzą osoby reaktywne?
Abym mogła się zmienić, musi się zmienić coś na zewnątrz mnie.

Jak problem widzą osoby proaktywne? 
Musze się zmienić wewnętrznie, a zmieni się moje otoczenie.

Dużą różnicę między osobą proaktywną, a reaktywną można zobaczyć w ich sposobie mówienia.




Czy widzisz różnicę między osobami proaktywnymi, a reaktywnymi? W której grupie się teraz widzisz? W której grupie chciałabyś się znaleźć w niedalekiej przyszłości?


Pamiętaj!

Jeśli naprawdę chcesz coś zmienić - poprawić swoją sytuację, relację z innymi - pracuj nad tym, nad czym masz kontrolę, czyli nad samą sobą.
Człowiek proaktywny szybko zrozumie błędy, poprawi je i wyniesie z tego naukę dla siebie.
Wie, że niezauważenie błędu, niepoprawienie go i niewyciągnięcie „czegoś dla siebie” to także błąd.



Chcę być proaktywny!

Jeśli chcesz stać się kobietą proaktywną - oczywiście możesz! Wiadomo, że nic samo nie przyjdzie. Ale dzięki systematycznej pracy nad sobą możesz nią być.
1. Nie zganiaj odpowiedzialności na innych - kiedy będziesz chciała kogoś obwinić za swoje niepowodzenie po prostu ugryź się w język.
2. Wyznaczaj cele - i je realizuj.
3. Unikaj słów "muszę", "nie mogę" i zrzędzenia typu: "gdybym była taka jak ona..."
4. Nie uzależniaj się od innych osób, przecież jesteś wspaniałą osobną jednostką.
5. Dużo się uśmiechać, bo uśmiech to lekarstwo na wszystko.
6. Nie patrz na innych i nie porównuj się do nich, nie ciesz się z ich porażek. Koncentruj się na swoim życiu - może być piękne, jeśli się o to postarasz.
7. Uwierz w siebie - w każdej sytuacji. Jeśli Ty w siebie nie wierzysz to dlaczego inni mają w Ciebie wierzyć? Pamiętaj, że jesteś wiele warta.
8. Uwierz, że możesz zmienić świat - zacznij od siebie, później od najbliższego otoczenia, a później idź dalej. Możesz zrobić tyle, na ile sobie pozwolisz.
9. Jeśli nie jesteś w centrum zainteresowań nie denerwuj się i nie czuj się bezwartościowa. W towarzystwie każdy ma swoje 5 minut. Widocznie jeszcze nie Twój czas... To, że ktoś się Tobą nie zachwyca, wcale nie oznacza, że jesteś do d^!?. Nie da się błyszczeć całe życie. Najważniejsze to być sobą!


ZADANIE DLA CIEBIE

Przez cały jutrzejszy dzień zwracaj uwagę na to co mówisz i na to co mówią inni - osoby w Twoim otoczeniu.
Jak często używasz reaktywnych zwrotów, i jak często je słyszysz, np. „nie mogę”, „muszę”, „gdybym…”?
Czytaj więcej >

O kobiecości moimi oczami



Życie w biegu, nieustanne tempo - w pewnym momencie trzeba powiedzieć „STOP!” Czas dla siebie jest ogromnie ważny i trzeba umieć go znaleźć. W ferworze obowiązków można zagubić samą siebie, swoje cele, pragnienia, wartości, ale i kobiecość.

My kobiety lubimy czuć się potrzebne, ale i atrakcyjne - nie tylko dla płci przeciwnej, lecz także dla samej siebie. W dzisiejszych czasach tak wiele osób, w tym mnóstwo kobiet, cierpi na brak pewności siebie, brak samoakceptacji czy depresję. Niektóre z nas tak bardzo się nie lubią i nie akceptują, że patrzenie w lustro to czynność, której nienawidzą i unikają jak ognia.

Często nasz nastrój i to co kryje się w naszym wnętrzu odzwierciedla nasz wygląd - przecież zmęczenie, smutek, ale i euforia czy też radość tak bardzo widoczne są na twarzy. Dlatego to co myślimy na swój temat i jak się czujemy jest widoczne nie tylko dla nas samych, ale także dla osób wokół.

NIE MA IDEAŁÓW! Trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie. Żadna z nas nie będzie doskonała. Ale pojęcie piękna jest bardzo subiektywne. 
Miło słyszeć komplementy z ust innych, widzieć mężczyzn, którzy odwracają się za Tobą, czy też iść do klubu i być proszoną do tańca przez wielu facetów. Jednak początkiem do wszystkiego, i najważniejszą częścią, jest czucie się dobrze we własnej skórze. 

Co robić, aby być atrakcyjną dla samej siebie? 
Dbać o siebie - zdrowo się odżywiać, bo to wpłynie na Twoją cerę i samopoczucie; uprawiać sport, który pomoże Ci wymodelować sylwetkę; dbać o makijaż, który podkreśli Twoje atuty - tak samo z outfitami. I przede wszystkim - dbaj o siebie nie tylko, gdy w pobliżu są mężczyźni. Bądź atrakcyjna dla samej siebie.
Może mieszkasz ze swoim chłopakiem/narzeczonym/mężem, a może z przyjaciółkami albo sama. To nieistotne. Dbaj o siebie w domu. Nie chodź w rozciągniętych dresach i koszulce za dużej o dobre kilka rozmiarów. Podkreślaj swoje atuty.
Zadbaj o sen - śpij, a przynajmniej staraj się spać, osiem godzin dziennie. Wieczorem i w czasie snu także możesz czuć się kobieco. Wiele z nas śpi w starych krótkich spodenkach i za dużej koszulce (znów ta koszulka!). Po co? Czy czujesz się w tym kobieco?


Ja trafiłam na firmę Bohomoss - która chce zadbać o Ciebie i wydobyć z Ciebie kobietę - seksowną, niesamowitą, niepowtarzalną - której Ty może nie widzisz w lustrze.
Piżamka od nich to jedna z najlepszych decyzji jaką podjęłam.
Dzięki bardzo kobiecej kolekcji piżamek, wykonanych z największą starannością i z materiałów najwyższej jakości możesz poczuć się jak księżniczka. Naprawdę, dbają o Ciebie niesamowicie.
Przyznaj się, całymi dniami ostro harujesz - praca, uczelnia, zakupy, sprzątanie, zajęcia dodatkowe, nauka,… Gdzie czas dla siebie? Daj o siebie zadbać!
Mam tę piżamkę, mam też kilka innych piżam i duże lustro w pokoju. Patrzę i widzę różnicę. Uwierz mi, że dzięki piżamce też możesz poczuć się kobieco.

Mój ulubiony przepis na wieczór? Prysznic, ulubiona piżamka, balsam do ciała, ciekawa książka lub film. Czuję się kobieco, odpoczywam i co jakiś czas zaglądam w lustro; nie z próżności, ale z zadowolenia, że udało mi się osiągnąć to co chciałam. Z zakompleksionej dziewczynki, stałam się kobietą znającą swoją wartość. 
Bo poczucie, że podobam się sobie - jestem dla siebie atrakcyjna - to mój największy sukces.

Udało mi się dostać ręcznie szytą jedwabną gumkę do włosów - niestety nie ma ich już na stronie Bohomoss - miesiąc bez pudełka był w lipcu. Natomiast w sklepie internetowym czekają na Was cudowne opaski do włosów (moim faworytem jest brudny róż). Są naprawdę fenomenalne! Co więcej, czeka na Was calutka nowa kolekcja letnia! Jest także kolekcja „Wedding” -  przecież sezon ślubny trwa w najlepsze, więc warto skorzystać! - I nie tylko Panny Młode! Wybór jest naprawdę duży, ale i przez to bardzo trudny. Każda piżamka jest naprawdę piękna.

Zadbaj o siebie i o swoje ciało. Bądź dla siebie atrakcyjna, spójrz w lustro i się uśmiechaj.
Jeśli ktoś się Ciebie zapyta po co Ci ładna piżama, przecież i tak jej nikt nie widzi (oczywiście oprócz tych, którzy z Tobą mieszkają) - pamiętaj o tym, że to Ty (zawsze!) masz się czuć atrakcyjnie i kobieco.



Czytaj więcej >

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia