KU KOBIECOŚCI - GOSIA


Na kobiecość można spojrzeć z wielu perspektyw, a każda z nas jest taką właśnie „inną perspektywą”. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić moją rozmowę z Gosią. Poznałyśmy się już prawie dwa lata temu na scholi. Wydawała się cichą i nieśmiałą osobą, ale kiedy poznałyśmy się bliżej, zobaczyłam, że to zorganizowana, pełna energii dziewczyna. Dlatego od samego początku nie wyobrażałam sobie, żeby mogło jej zabraknąć w tym cyklu.

Iga: Jaka jest Twoja super moc?
Gosia: Moja super moc? Hmmm… jestem fizjoterapeutą, a jaka jest Twoja? Wydaje mi się, że umiejętności, które mam, których się nauczyłam na studiach mogę wykorzystać, aby pomóc innym ludziom. 

I: Pewnie zauważyłaś, że dzisiejszy świat dąży do perfekcji. Każdy musi mieć idealne życie, ubrania, cerę… Naprawdę łatwo nabawić się kompleksów. Powiedz szczerze, czy Ty je masz?
G: Kiedyś miałam ogromny kompleks. Kiedyś strasznie przeszkadzał mi mój wzrost, mam niecałe 150 cm, więc jestem naprawdę niska. Czasem jeszcze do mnie wracają, ale teraz wychodzę z założenia, że małe jest piękne. Szukałam plusów i je znalazłam: łatwiej mi przepychać się w kolejkach, a przede wszystkim mogę bezkarnie zakładać szpilki. Taki był po prostu plan, żebym była taka drobna. Pogodziłam się z tym. Uważam, że tak zostałam stworzona i muszę, i chcę to akceptować.

I: Długo borykałaś się z tym kompleksem?
G:
Całe gimnazjum i liceum. Także w sumie jakieś sześć lat.


I: A co uważasz na temat udawania kogoś, kim się nie jest? Coraz częściej w dzisiejszych czasach chcemy udawać kogoś innego albo naśladować drugą osobę, tworząc tym samym jakąś kreację.
G: To jest straszne, szczególnie kiedy obserwuję to w mediach społecznościowych - Facebooku czy Instagramie. Wychodzę z założenia, że kiedy mam gorszy dzień czy humor to nie ma co tego ukrywać. To jest przecież coś naturalnego i życiowego. Media społecznościowe to nie tylko idealne dni, ale także przedstawienie swojej codzienności - nawet tej trudnej. Wydaje mi się, że przez obserwowanie ludzi „idealnych”, tracimy zaufanie do drugiego człowieka, bo nigdy do końca nie wiemy czy to, co mówi druga osoba jest w ogóle prawdą. 


I: Czy uważasz, że jesteś kobietą spełnioną?
G: Będę w pełni spełniona jeśli obronię magistra w czerwcu. Ale ogólnie, myślę, że tak. Mam fajną rodzinę, świetnych znajomych, kilku naprawdę takich, których mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi, bo zawsze mogę na nich liczyć. To jest bardzo cenne w dzisiejszych czasach, bo ludzie nie mają czasu na przyjaźń. 

I: A czy swoje spełnienie odczuwasz każdego dnia?
G: Obecnie w swoim życiu mam taki „okres przejściowy” i tak naprawdę, to ta druga połowa będzie intensywniejsza i bardziej przełomowa, bo pojawi się przeprowadzka, szukanie pracy. Ale myślę, że tak. Każde małe słowa czy gesty, np. kiedy ktoś powie mi, że ma problem i pyta czy mogę mu pomóc, a ja wiem, że mogę. To jest super.




I: Myślisz, że ten „okres przejściowy” to taki czas, który pozwoli Ci z impetem wejść w coś nowego, co pozwoli Ci szeroko otworzyć nowe drzwi?
G: Jak najbardziej! Czekam na te ostatnie chwile studiowania i powoli wdrażam się w to, co będę wykonywać przez lata. Mam teraz trochę czasu, abym wszystko zaplanowała i rozplanowała. Wiem, że plany planami, a życie pisze swoje historie, ale to dobry czas, żeby się ogarnąć, zakończyć błogi okres studiowania i zacząć nowy okres - odpowiedzialności i pracy.


I: A czy jest coś, czego brakuje Ci do pełni szczęścia?
G: Chyba do końca nie umiem żyć w pojedynkę, więc dobrze byłoby gdyby na mojej drodze pojawił się mężczyzna, który pozostałby w moim życiu na dłużej.

I: Miewasz gorsze dni, czy zawsze jesteś naładowana w 100% pozytywną energią?
G: Jasne, że tak. Każdy ma gorsze dni. Czasami pakuję się pod koc i nie chcę z niego wychodzić, ale to musi być naprawdę tragiczny dzień.
Jeśli dzień jest po prostu zły, a nie tragiczny -np. stało się coś trudnego, coś z czym nie umiem sobie poradzić, to wtedy inaczej funkcjonuję. Wyznaczam sobie jakiś cel czy zadania, żeby wypełnić sobie dzień i o tym nie myśleć. To jest taki mój system - znaleźć zajęcie, które odciąga głowę. U mnie w ostatnim czasie sprawdza się kilka takich czynności: rozwijam pasję fotografii, a czasami robię na drutach - tego nauczyła mnie babcia. Oczywiście jeszcze spotkania ze znajomymi. Ludzie mają wspaniałą moc, przy nich można zapomnieć o nawet najtrudniejszych problemach. 


I: Kiedy słyszysz słowo „kobiecość”, co pierwsze przychodzi Ci do głowy? 
G: Dla mnie pierwszym skojarzeniem jest niezależność. To, że nie potrzebuję faceta do tego, żeby czuć się kobietą. Aby czuć się spełnioną nie potrzebuję nikogo w tym momencie. Wiadomo, każdy chciałby mieć tą osobę, która by Cię kochała, na którą zawsze można liczyć, robić z nią różne, szalone rzeczy, ale to nie jest warunek konieczny do spełnienia samej siebie.

I: Czy masz jakieś kobiece rytuały; czynności, które pozwalają Ci się zdystansować i odpocząć?
G: Staram się każdy dzień wypełnić tak, aby móc usiąść wieczorem i przyznać, że „to był dobry dzień”, zrealizowałam wszystko, co miałam zrobić. To czas poświęcony dla samej siebie. Ale chcę, aby moje działania niosły dobro nie tylko dla mnie, ale też dla moich bliskich i innych ludzi.
Czasami, kiedy mam bardzo intensywny czas, a takie dni miewam w Łodzi to faktycznie raz na jakiś czas, raz w miesiącu albo raz na dwa miesiące, pojawia się taki kryzys, w którym mówię sobie „koniec”. Pakuję się i jadę do domu - odcinam się od Łodzi, skupiam się na sobie i na rodzinie. Wydaje mi się, że taki czas jest potrzebny, żeby po prostu nie zwariować.


I: Na koniec, powiedz, jaką radą podzieliłabyś się z innymi kobietami?
G: Dziewczyny, wierzcie w siebie, w swoje zdolności i umiejętności. Pamiętajcie, że Waszą super mocą jest to, że jesteście kobietami. Każda z nas jest na swój sposób wyjątkowa i niepowtarzalna, może zaoferować światu naprawdę wiele dobra. Bądźcie szczęśliwe! I czasami bądźcie egoistkami  - zamiast myśleć o wszystkich dookoła, pomyślcie o sobie.

I: Dziękuję Ci za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia