Ze słowem „zołza” na pewno masz do czynienia nie pierwszy raz. To określenie pojawia się coraz częściej w różnych artykułach, wywiadach i różnych materiałach dotyczących związków i relacji damsko-męskich. Ale nie tylko z takimi dziewczynami mamy do czynienia.
Na pewno bycie zołzą, dla niej
samej, jest o wiele łatwiejsze. Wyrabia sobie pewne podejście, które pozwala
jej nie cierpieć tak bardzo jak zwykłej dziewczynie, będącej sobą, która bardzo
często szybko angażuje się w relację. Charakteryzuje ją to, ze jest pewna
siebie – zna swoją wartość i kiedy widzi, że facet nie darzy ją takim
szacunkiem na jaki w jej mniemaniu zasługuje – odpuszcza i idzie dalej – nie
przejmuje się. Oprócz tego zawsze otwarcie mówi o co jej chodzi – nie ma
niedomówień. Można powiedzieć, że dobra komunikacja w związku to jej drugie
imię. Widzi coś niepokojącego lub coś co jej nie odpowiada – głośno o tym mówi,
wyrażając swoje zdanie. Poprzez swoją pewność siebie staje się bardziej
uwodzicielska, seksowna, a przez to intrygująca i onieśmielająca płeć
przeciwną.
Drugi typ to „miła dziewczyna”.
Chciałabym posłużyć się tutaj cytatem z książki „Dlaczego mężczyźni kochają
zołzy?”, ponieważ jej obraz został fenomenalnie przedstawiony. „To kobieta,
która usilnie nadrabia brak pewności siebie, dając wszystko mężczyźnie, którego
ledwie zna, niewiele od niego wymagając. To kobieta, która daje ślepo, bo
gorąco pragnie, żeby jej zainteresowanie zostało odwzajemnione. To kobieta,
która pójdzie na wszystko, co jej zdaniem zadowoli mężczyznę, po to, żeby za
wszelką cenę utrzymać związek”. Można powiedzieć, że jej motto, to: „Żyję dla
faceta”.
Dla porównania chcę przedstawić
tradycyjną i chyba statystyczną „Ciebie”. Ciepła, czuła osoba, która do związku
podchodzi naprawdę poważnie. Stara się jak może i od początku daje 100% z
siebie, aby zbudować coś na stałe. Nie szuka przelotnych romansów, ale związku,
który będzie jej przystanią na lata, o ile nie na całe życie. Nikogo nie udaje,
od razu pokazuje swoją prawdziwą twarz. Wie, że w związku trzeba być elastycznym,
więc potrafi nad sobą pracować, aby relacja którą tworzy z partnerem była
trwała i wyjątkowa. Oczywiście, i ona ma swoje kobiece sztuczki; jednak czasem
w kryzysie gdy widzi szansę na odbudowanie relacji nie kopie faceta w tyłek,
ale spina się i działa. Nie podchodzi do sprawy impulsywnie i nie daje facetowi
wszystkiego na co ma ochotę. Jest rozsądna, wie co jest dla niej ważne – i
właśnie te wartości chce zachować.
Jak widać
są to zupełnie inne osoby. Żadna z nich nie jest zła, gorsza czy coś takiego.
One są po prostu inne. Mają pewne inne wymagania. Może to moja subiektywna
opinia, ale kojarzę zołzę z osobą, która przebiera w facetach jak w ulęgałkach.
Drugi typ to dziewczyna, która ma facetów, ale niestety tylko na jedną noc.
Stworzenie stałego związku to dla niej wyzwanie. A typ trzeci to nic innego jak
zwykła dziewczyna, która znajdzie swoich popleczników jak i przeciwników. Ale
prawdziwa miłość na nią czeka – jestem pewna!
Już jakiś
czas temu, może około dwóch lat wstecz, dostałam książkę, podobno bestseller,
pt. „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?” (o której już wcześniej wspomniałam).
Zawarte w niej rady pomagają ad sobą i przemycić do swojej codzienności choć
kilka sztuczek. Oczywiście nie da się wykorzystać wszystkich – przecież każdy z
nas jest inny i pewne opisane zachowania mogą być dla niego nie do przyjęcia!
Myślę, że każda potwora znajdzie swego amatora ;)
Zarówno zołza, „miła dziewczyna” jak i ta przeciętna znajdą swojego wybranka.
Ile facetów tyle różnych opinii – nie ma jednego ideału dla każdego! Wszystkim
nie dogodzisz!
Popytałam
jednak kilkunastu facetów, aby zasięgnąć ich opinii na temat ich wyboru (bo
przecież o to w dzisiejszym poście chodzi). Niemal jednogłośnie uznali, że
liczy się to, aby być sobą. Więc spokojnie, najważniejsze to nikogo
nie udawać – oni to wyczują (przecież nie są głupi), a wtedy
historia sama się potoczy J
Zastanów się, czy chcesz być pożeraczką męskich serc czy
zwykłą dziewczyną, która doświadczy prawdziwej miłości ze strony ‘swojego
mężczyzny’?
Jeśli natomiast jesteś typem „miłej dziewczyny” może zastanów się nad
jakąś pomocą. Pamiętaj, że pierwszym krokiem jest zaakceptowanie siebie, a
wtedy inni Ciebie zaakceptują. I jeszcze jedno! Na pierwszym miejscu masz być
Ty, a dopiero później facet!
Ja balansuje pomiędzy zołzą a tą miłą :) ale zgadzam sie, musimy stawiać sie na pierwszym miejscu! Wpadnij do nas www.pinkypromisegang.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Dał mi do myślenia. Będę zaglądać tu częściej:)
OdpowiedzUsuńJa raczej jestem zwykła dziewczyna. Bardzo fajny post, w ciekawy sposób zaobserwowalas zachowania kobiet i to co nimi kieruje
OdpowiedzUsuńMega ciekawy post, dający dużo do myślenia. Po przeczytaniu tego wpisu wiele kobiet przemyśli sobie zachowanie, a przede wszystkim to że nie można dawać wszystkiego 'jak na tacy'
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Czasami sama jestem zołzą, ale to jest mój sposób aby za bardzo przyzwyczaić się do drugiej osoby. Czy to jest dobre? Sama nie wiem… Tak czy owak, na pewno będę tutaj zaglądać:) www.flare.com.pl
OdpowiedzUsuńZe mnie zawsze była taka zołza dopóki nie poznałam swojego aktualnego chłopaka i zaczęło mi bardzo zależeć :D
OdpowiedzUsuńKLAUDIALISIECKA BLOG - KLIK
u mnie chyba najbardziej góruje typ "zołzy" ale to wszystko zależy od sytuacji i zależy kogo się poznaje :) jednak mogę śmiało powiedzieć, że mam coś ze wszystkich typów
OdpowiedzUsuńhttps://karik-karik.blogspot.com/
Osobiście uważam ze najlepsze jest połączenie tych dwóch typów. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
just-do-one-step.pl
Oj zdecydowanie należę do typu zołzy. Może bez tego całego seksapilu, ale z pewnością mam cięty język i nie owijam w bawełnę! ;)
OdpowiedzUsuńCzytając 'Dlaczego mężczyźni kochają zołzy' pórbowałam taką własnie zołzą być, jednak jakoś mi to nie wyszło.. A bardzo bym chciała, dość bycia miłą, kochaną dziewczyną! Jak to mówią 'Jak gonisz psa, to zacznie uciekać. Jednak kiedy to Ty uciekasz przed psem, on od razu zaczyna za Tobą biec', tak samo jest w relacjach damsko-męskich ;)
OdpowiedzUsuńjvstvnamaria
Bardzo ciekawy wpis, daje do myslenia. Ja chyba jestem gdzieś pomiędzy zolzą a miłą. Tak mi się wydaje :D
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby znaleźć złoty środek. Trochę zołzy a trochę nie :) wszystko z umiarem
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę " Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i fakt, sporo racji w niej jest. :) Fajnie piszesz, miło się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuń